Na tydzień przed świętami wyjechaliśmy w góry na 5 dniowy turnus. Połączyliśmy go z rodzinnym wypoczynkiem. Sprawy przybrały jednak inny obrót, trochę się namieszało, a pozostał po tym niedosyt, niesmak i kilka fajnych zdjęć, którymi zaraz się podzielę.
Wszak trzeba sobie uświadomić, że wybierając turnus dla dziecka, zapoznawszy się z ofertą zawsze układamy sobie w głowie tę optymistyczną wersję, że wszystko będzie dobrze. W końcu kosztują one duże pieniądze i pociągają za sobą duże koszta dodatkowe. Nerwy jakie się pojawiają przed wyjazdem dotyczą raczej pakowania, komfortu podróży i zdrowia dziecięcia na ten czas. Jeszcze jak telefonicznie zostało wszystko ustalone, nikt nie spodziewa się niespodzianek. A jednak. Zajęcia wybrane dla Wojciecha wypadły w mniejszej liczbie niż zamawiałam i zupełnie odwrotnie niż zamawiałam. Tego co miał mieć mniej dostał więcej, a tego co więcej, mniej. Zdaję sobie sprawę, że turnus to nie supermarket i moje zamawianie może się spotkać z barierami natury organizacyjnej. Ale nie do tego stopnia. Nikt nie gna setki kilometrów, żeby dziecko miało ok 2 godzin zajęć dziennie, bo to się zwyczajnie nie opłaca. Prywatnie ma tyle. Wyżywienie od razu zmieniliśmy z pełnego na biedronkę. A pedagog nie powinien na turnusie pracować z dzieckiem metodą opcji. To nieetyczne. Do tego parę innych drobiazgów, które pominę.
Źle się czuję, obrabiając komuś tyłek za przeproszeniem. Może to ja jestem zbyt wygodnicka. Może pozostało we mnie dobre wrażenie po elfowym turnusie, gdzie wszystko było dopięte na ostatni guzik i było na prawdę komfortowo. Ale źle się też czuję, kosztując się na to wszystko, ciągnąc rodzinę przez pół polski i czuć, że było to na marne. Że Wojtek nie skorzysta z tych zajęć.
Weekend spędziliśmy rodzinnie, zwiedziliśmy trochę okolicę i byliśmy w parku rozrywki. Pogoda nas nie rozpieszczała ale i tak było fajnie :) Największą radość miał Wojtek, bo takich placów zabaw jeszcze nie widział.
 |
W skorupce |
 |
Prawie jak z teletubisiem |
 |
Park miniatur |
 |
:) |
 |
Zobaczył place zabaw i tyle go było widać |
 |
Szczęście :) |
 |
Hit dnia oczywiście |
Małżonek dostał wolne jedynie na poniedziałek i wtorek, co przesądziło o tym, że skracamy nasz turnus i wracamy wszyscy razem do domu. Jako, że istniała opcja rezygnacji, nasz rachunek się zmniejszył i byłam w stanie to jakoś przełknąć, choć nie było to łatwe. Człowiek uczy się na błędach i musi sobie zdawać sprawę, że zawsze może wyjść coś nie tak. Niesmak jaki pozostał przykryję zdjęciami z naszymi uśmiechniętymi buziami.
Lubię czytać Twojego bloga i naprawdę podziwiam Cię:), wielki szacunek dla Was:) ja bym chyba zgubiła się już dawno w tych terapiach i w tej całej organizacji wszystkiego. Szkoda że na żadnym zdjęciu Ciebie nie ma;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA dziękuję :) Myślę, że człowiek jest w stanie wszystko ogarnąć, jeśli zajdzie taka potrzeba. Mi się akurat poszczęściło, bo trafiłam na obszar zarówno wykształcenia jak i swoich zainteresowań; terapie, pomoce, autyzm. O ironio :) A swoich zdjęć nie wstawiłam bo mam na nich przedziwny kolor włosów :/
Usuń