wtorek, 13 maja 2014

czytanie

Kwiatuszek
Był taki okres w życiu małego Wojtka, gdzie wznieśliśmy się w szczęściu do nieba po prostu. Było to w
styczniu tego roku. I trwało to 2 tygodnie. Mały Wojciech po kilku miesiącach terapii metodą krakowską zaczął nam pięknie czytać samogłoski. Tego się nie da opisać. To trzeba zobaczyć. I usłyszeć. Bierze sobie Smerf krakowską książeczkę z literkami, pokazuje paluszkiem literkę i dzieje się magia. Z buziaka wydobywają się dźwięki mowy. A O I U, a a a itp. Spodobało mu się czytanie do tego stopnia, że jak zobaczył na obrazku 3 takie same przedmioty obok siebie z własnej inicjatywy wyciągał swój mały palec i pokazując na nie krzyczał A A A. Co oczywiście oznacza że nie do końca załapał o co chodzi w czytaniu :) Ale grunt że nie mylił literek.. Piękne to było, po prostu sukces, szczęście, satysfakcja, nagroda za ciężką pracę jego i naszą. Potem Wojtuś czytał coraz mniej chętnie, aż przestał całkowicie. I koniec. Nic. Tylko usteczka ułoży do samogłoski a głosik milczy. I jest frustracja. Umiałem, ale zapomniałem. Wertowanie okoliczności tak cudownego progresu pochłonęło wiele nieprzespanych godzin. I nie mogę dojść do żadnego wniosku co mogło się przyczynić do tego cudownego przebłysku, ani też do jego końca.. Czuję się okradziona.
Zawsze próbuje dostrzegać pozytywne strony negatywnych faktów. Dlatego też byłam hmm... nie wiem czy to właściwe słowo, 'zadowolona', że Wojtek nie był dzieckiem regresowym. Tzn, że Wojciech od początku wykazywał pewne nieprawidłowe wzorce zachowania. Nigdy nie mówił, nie nawiązywał pełnego kontaktu z drugą osobą, od początku był dzieckiem autystycznym. Byłam zadowolona, że nie utraciłam 'normalnego' dziecka, mówiącego, rozmawiającego ze mną. bawiącego się.... Chyba bym tego nie wytrzymała emocjonalnie. Taka zmiana, taka strata i walka żeby to co było wróciło. Tak tak, czułam się wręcz jak szczęściara. Ominęły mnie te emocje i depresje. Mój syn po prostu taki już był i takiego właśnie go kocham, nie stał się kimś innym. Historia Wojtka jest mniej desperacka, mniej tu zwrotów akcji.
Nasza 2 tygodniowa przygoda z czytaniem, tym jego zaangażowaniem i wręcz pasją z jaką to robił pokazała mi czym jest regres. Ciężko mi to przełknąć. A przecież to tylko czytanie...

8 komentarzy:

  1. Przykre takie regresy są :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale na razie mamy szczęście, że mieliśmy TYLKO taki... do tej pory.

      Usuń
    2. W końcu 3 latek nie musi umieć czytać

      Usuń
    3. Właśnie dlatego to było takie wyjątkowe. Wojti umiał coś czego inne dzieci w jego wielu nie :)

      Usuń
  2. - Metoda Ruchu Rozwijającego Weroniki Sherborne
    - Metoda Dobrego Startu M. Bogdanowicz
    - ćwiczenia logopedyczne usprawniające mowę, piktogramy, MAKATON
    - pomoc nauczyciela wspomagającego który będzie pomagał dziecku, ćwiczenia naśladowcze jako „cień” dziecka, kontakt dotykowy – Metoda Felicie Affolter, Metoda Knillów, muzykoterapii, relaksacja przy muzyce
    - zajęcia rozładowujące agresję, elementy techniki behawioralnej – czyli teoria uczenia się zachowań, zajęcia z dogoterapii, hipoterapii.
    Możę coś z tego spróbuj wprowdzić jeszcze do terapii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Z wyjątkiem Sherborne i koni korzystamy ze wszystkiego :)

      Usuń
  3. Super .że macie taką możliwość :) nic mu nie zaszkodzi a może pomóc:) I jak reaguje na psa? Podobają mu się zajęcia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pies jest spoko jak jest metr od niego. Jak bliżej Wojtek załącza alarm antyzbliżeniowy. Dogoterapie mieliśmy w Michałkowie na turnusie a teraz szukamy u siebie w okolicy, ale ciężko coś znaleźć żeby było blisko i pasowało do naszego grafiku.

      Usuń