czwartek, 6 czerwca 2013

Konikom na razie dziękujemy

Niedaleko od nas jest szkółka jeździecka. Od jakiegoś czasu korciło mnie, żeby tam zajechać i dowiedzieć się czy Wojtuś mógłby spróbować przygody z kucykiem. Dziś nadszedł ten dzień i wybraliśmy się z Wojtusiem na spotkanie w ośrodku. Dla dzieciaczków mieli dwa piękne małe kuce, które jednak nie wywołały w Wojtku entuzjazmu. Nie przekonał się też, aby pogłaskać. Gdy konik został ubrany w siodło, czas na próbę posadzenia dziecka, ale najpierw trzeba było założyć dziecku kask, który wywołał lekki uśmiech na naszych twarzach, bo przecież Wojtuś nie da sobie kapelusika założyć na głowę, a co dopiero jeździecki kask. Ku naszemu zaskoczeniu utrzymał go na głowinie 3 minuty. Jednak usiąść na kucyka się nie dało. Wiadomo, nie od razu Kraków zbudowano, taki maluch jak Wojti ma święte prawo bać się konia, tak jak boi się psa. Bo przecież koń trochę psa przypomina....
Oczywiście nie nastawiałam się, że moja dziecina się w koniku zakocha, po prostu była to kolejna opcja dodatkowych zajęć i możliwość zdobycia ciekawych doświadczeń. Bardziej bym się zdziwiła, gdyby mu się jeździectwo spodobało :)
Jak podrośnie, spróbujemy jeszcze raz, póki co nic na siłę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz