czwartek, 27 lutego 2014

Wróciliśmy z Elfowego turnusu

Pozdrowienia znad morza
Wróciliśmy, wykończeni pod każdym względem. A wydawać się może, że turnus nad morzem to synonim błogiego wypoczynku :) Hehe no ja myślałam, że chociaż dla mnie będzie to odpoczynek za wszystkie czasy! Nic bardziej mylnego. Oczywiście nie umniejszając Wojtusiowi, który ciężko pracował na zajęciach i dzielnie znosił trudy podróży oraz Małżonkowi, który spędził za kółkiem w sumie ponad 30 godzin. Ja pełniłam jedynie funkcje zaprowadzacza i pilnowacza więc już narzekać nie będę. Do rzeczy. Ujmę to krótko - było fajnie. Wojtusiowe zajęcia były dobrze dobrane tzn tak, jak ja sama bym mu dobrała. Codziennie miał logopedię co było dużym plusem. Do tego terapia ręki, metoda krakowska, terapia pedagogiczna, si, arteterapia. Hitem Wojciecha była aquaterapia. Wojtek i woda = szczęście niepojęte. Jeżeli miałabym powiedzieć co małemu sprawia nieziemską frajdę, której towarzyszy uśmiech od ucha do ucha nieschodzący z ust przez godzinę to właśnie pływanie. Pani Asia nazwała Wojciecha Dzieciem Wody. Moim hitem z kolei były zajęcia z AAC, które będziemy w Elfie kontynuować. Dzień był dobrze rozplanowany. Nie było czasu na nudę. W wolnej chwili chodziliśmy na plac zabaw na podwórku, bo niestety nad morze piechotą z Wojtim nie dało rady. Wojtek wyciągnął z tego turnusu bardzo dużo. Terapeuci mieli do niego na prawdę dobre podejście bo
dobrze współpracował. Mi też wiele dał. Przede wszystkim zobaczyłam jak wiele Wojtek potrafi. Ostatnio pracowaliśmy w domu głównie metodą krakowską, co szczerze mówiąc Wojtkowi mocno obrzydło i już nie pracował tak dobrze jak na początku. A tam? Proszę, przyporządkowuje piktogramy do zdjęć zwierząt, układa takie samo, rozumienie mowy mnie zaskoczyło w niektórych kwestiach. Wykonuje ćwiczenia, których ja bym mu jeszcze nie dała... Mam jasne spostrzeżenie. Zatraciliśmy się w tej krakowskiej... Pora wrócić do starego schematu pracy w domu. Teraz czekamy już tylko na przesłanie zaleceń. 
Dobrze jest też podpatrzeć sobie na jakich pomocach pracuje dziecko. Nie są one tanie więc lepiej kupić te które na pewno się przydadzą. A niestety prawda jest taka, że terapeuci mają ich ogrom i jest w czym przebierać a rodzic niestety nie :) W gabinetach zawsze oczami skanuje wszystkie półki, wszystko co w pudełkach, koszykach. I zawsze pytam na czym Wojtuś pracował. Trzeba się czymś inspirować w domu i kontynuować to co robi na zajęciach. Pomoce dla Wojciecha też będą zawarte z zaleceniach co mnie cieszy, bo o niczym nie zapomnę. 
Po powrocie Wojtuś wrócił do normalnego trybu życia. Jeden dzień odpoczywał sobie w domu, a potem wrócił do przedszkola. Dziś idą do cukierni kupować pączki :) A tak się złożyło, że od turnusu i przez cały marzec mały ma odstąpić od diety i pałaszować wszystko. Zalecenia gastrologa, bo w kwietniu czeka go hospitalizacja i badania w kierunku alergii i celiakii itp. Był prawie rok na bezmlecznej i pół roku na bezglutenowej. Na razie nie widzę dużych zmian w zachowaniu, ale zobaczymy. A póki co niech je wszystko ze smakiem :) Wojti bardzo szybko się przestawił na tryb domowy, gorzej z nami. Góra prania zaległe sprawy do załatwienia człowiek nie wie za co się ma wziąć i w konsekwencji czego cała nasze trójka zasypia razem przed 21.


5 komentarzy:

  1. A jak jest u Was z mową?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojtka język przypomina pomieszanie chińskiego z jakimś indiańskim dialektem. Czasem powie coś jakby w przebłysku np, wziął swój pojemnik na kanapke i mówi 'am'. Czasem zawoła mnie mama. Jak go coś boli i płacze mówi 'zizizi'. A najgorsze jest to, że jak zaczyna płakać albo jest bardzo zły lub smutny zaczyna mówić bardzo szybko w znanym tylko sobie dialekcie i to mnie boli bo widzę jak na mnie patrzy a ja nic nie rozumiem. Jakby moje dziecko było z innej planety

      Usuń
  2. http://www.smakolykialergika.pl/
    może Ci się przyda ta stronka, jedzenie dla alergików, czyli bez cukru, mleka, jajek...:)
    W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co taka cisza?

    OdpowiedzUsuń