czwartek, 13 czerwca 2013

Okularki?

W poniedziałek pojechaliśmy z Wojtkiem do okulisty. Fiksacje wzrokowe jakie miał swojego czasu przyprawiały mnie o dreszcze i ból gałek ocznych, gdy patrzyłam co mały z oczkami wyprawia, pod jakim kątem patrzy na przedmioty i jak zezuje. Łapałam też Wojtusia na tym, że patrzy na słońce. Sama jestem krótkowidzem z duużą wadą nabytą co prawda, ale bałam się, że może to po mnie odziedziczyć. Ogólnie rzecz biorąc wybraliśmy się na wizytę, ponieważ Wojtalkowi ucieka lewe oczko. Zez okazał się niemały i potrzebne jest stymulowanie do pracy słabszego oka, co wiąże się z kroplami do oczu i ograniczeniem ekspozycji na słońce. Ale bardziej zmartwił nas fakt, że Wojtuś niestety ma wadę wzroku -2 i +1. Okulary na razie odpuszczamy za radą okulistki. Do tematu mamy wrócić jesienią.
Nie powinno mnie to dziwić, Wojtuś patrzył na przedmioty z bliska, ale okulary? Czy on da sobie założyć? A może będzie chodził chętnie jeśli zauważy, że lepiej widzi? Nurtują mnie te pytania, ale na odpowiedź przyjdzie mi czekać do jesieni. A może nastąpi poprawa i to nie będzie konieczne? Teraz wiem jedno, trzeba przyspieszyć badanie słuchu.
A sam zainteresowany zniósł badanie bardzo dzielnie. Pięknie patrzył w światełko, grzecznie siedział na kolanach. W ramach nagrody oraz kontynuowania rodzinnych tradycji zajechaliśmy do mcdonalda. Wojti dostał hamburgera i jeszcze nigdy nie widziałam, żeby do czegoś otwierał tak szeroko buzię :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz