niedziela, 14 lipca 2013

Migdałki

Pierwszą wizytą Wojtalka rozpoczynającą kanon prywatnych terapii była diagnoza logopedyczna. Wojtek niestety nie uraczył Panią swoim zasobem słownictwa, bo takiego nie posiada. Z racji tego nie było zbytnio czego diagnozować:) Dźwięków zbyt wielu wtedy też nie wydawał, więc diagnoza była bardziej wywiadem dość obszernym o Smerfie i sugestiami dotyczącymi pracy z nim. Pani logopeda wspomniała natomiast o bardzo istotnej dla nas kwestii, Wojtkowych migdałków. Tata miał przerośnięte, więc u małego trzeba było to sprawdzić, zwłaszcza, że może to się wiązać ze słuchem.
Na wizytę lekarską musieliśmy trochę poczekać, ale było warto. Trafiliśmy do świetnego lekarza, który jako jeden z nielicznych nie rzucał mi tekstów w stylu, że nie radzę sobie z własnym dzieckiem, że moje dziecko nie potrafi otworzyć buzi itp. Wręcz przeciwnie. Już dawno nie czułam się tak "normalnie" u lekarza. Zbadał Wojtiego sprawnie i szybko, nosek, uszy i gardło. No i bum!
Słuch super (odradził badanie ABR które chcieliśmy zrobić)
A migdały przerośnięte...
Ale, na szczęście nie są przerośnięte tak mocno, żeby je od razu wycinać. I w dodatku mamy sprzyjającą pogodę jak to dr określił, więc będziemy migdałki zmniejszać farmakologicznie. Wojtka migdałki są "młode", więc jest szansa, że unikniemy wycinania (i narkozy).
Na koniec Wojtuś mógł wybrać sobie z kuferka nagrodę dla dzielnych pacjentów. Wybór padł na piłeczkę oczywiście :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz