niedziela, 18 sierpnia 2013

Nadrabiamy - Wojti pływa

Czas nadrobić trochę zaległości. 
Początek sierpnia dał nam ostro w kość przez tropikalne upały. Jesteśmy zwolennikami raczej rześkiej aury :) W taką pogodę leżeliśmy i stękaliśmy, no i to wcale nie wypoczynkowo. Po prostu nie dawało się nic zrobić. Nawet Wojtuś odpuścił sobie harce i wylegiwał się na podłodze albo huśtawce. Ostatniego dnia morderczych upałów nie mogąc już nawet leżeć, Wojtkowy Tata wpadł na pomysł - jedziemy nad wodę!. Ale wyjazdy nad wodę są dla nas nie lada problemem. Wojti tak kocha wodę, że pędzi do niej na łeb na szyję nie ważne, że już jest po pas, że zimna, on twardo idzie przed siebie, biegnie i podskakuje a ja mam stan przedzawałowy bo moje dziecię nie posiada instynktu samozachowawczego. Wizja, że będzie grzecznie bawił się nad brzegiem prysła tak szybko jak bańka ze słabego płynu. No i wracając do pomysłu owego dnia... znalazłam na dnie szafy koło do pływania i padła decyzja - jedziemy! Potrzeba ochłodzenia zwyciężyła. I co ważniejsze, zbliżała się godzina 18 więc Wojti mógł brykać bez czapki, której nie daje sobie na głowę założyć. Spakowani w 10 minut i po krótkiej przejażdżce byliśmy na miejscu. Było tak cudownie, że choć na ten krótki czas potrafiłam zapomnieć o wszystkich zmartwieniach, w 100% zrelaksować się i w 100% czerpać radość z zabawy z własnym dzieckiem :) Nawet fakt że wzięliśmy wszystko prócz ręczników nie zmącił mi spokoju i dobrego nastroju :) A Wojtuś? Brak słów po prostu! Nasz maluch pierwszy raz w kole i praktycznie od razu załapał o co chodzi. Trzepotał rączkami i nogami unosząc się na wodzie nawet jak miał grunt pod nogami :) I płynął :) A my przy nim :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz