piątek, 3 stycznia 2014

Dietowe wpadki i dylamaty

Święta minęły nam spokojnie i pogodnie. Jakoś się wszystko zgrało i poukładało. Wojciecha prezent kupiony w ostatniej chwili dotarł w ostatniej chwili. Ale najważniejsze, że klocki bardzo się małemu spodobały i zajmują jego uwagę do dziś :) Zajmują też każdy decymetr podłogi w naszym domu, bo dla Wojtka porządek jest wtedy jak cała drobnica jego zabawek jest artystycznym nieładzie na płaszczyźnie poziomej.  Jedyny problem tych świąt to Wojciechowa dieta. Ano bo kilka dni przed świętami zaliczaliśmy dietową wpadkę za wpadką. Dla Wojtka słodycz gdzieś wysoko jest niczym wyzwanie, bo po krześle na stół, na blat i sobie weźmie co chce. Nie należymy do rodzin, które przechowują cuksy w barku, mamy gorzką czekoladę w szafce w kuchni i jemy ją już kilka miesięcy :) Jak nam się coś zachce to wieczorem Małżonek jedzie do sklepu i kupuje jednorazową dawkę cukru lub napojów. Tak jest wygodniej i fair wobec Wojtka. Nie ma co dziecka kusić czymś czego nie może. A pod ręką zawsze mamy dozwolone przegryzki dla małego. Tylko nie zawsze nosi się je ze sobą przykładowo jak się wpada do cioci na kawę. A Wojtek niczym pies tropiciel krąży po kątach i szuka aż znajdzie; paluszka, precelka, miętusy. No cóż stało się. Żeby uniknąć stresu i nerwów w święta, postanowiłam odpuścić dietę na 3 dni. Okres świąt rządzi się swoimi prawami. Mnóstwo smakołyków na stołach i Wojtek dziubiący nieporadnie widelcem w pieroga z talerza, czy Wojtek który sięga po wszystko i ciągle słyszy "tego nie wolno". Szkoda mi było dziecka. Ale teraz szkoda mi go jeszcze bardziej. Oczywiście byłam świadoma konsekwencji odstępstwa od diety i jednocześnie było to też dla nas testem jak to wpłynie na jego zachowanie. I czy wpłynie. A skutki są. Śmiechawki, kręciołki, ciągłe iiiiiii... koncentracja poleciała na łeb na szyje, jeszcze więcej spinek. I niech mi ktoś powie, że dieta nie ma sensu. Jak ja mam na to żywy dowód. Nie ma dla mnie większego znaczenia czy to akurat skutek nietolerancji czy wpływu kazeiny i glutenu. Nikt mi tego nie potwierdzi, a dla mnie ważne jest to, że Wojtek jest innym dzieckiem.  Dieta jest ciężka, trudna, uporczywa, czasem nie mam do niej siły jak kolejny raz wyrzucam coś do śmietnika albo tracę wenę. Ale wiem, że warto. I zamierzam bardziej pilnować tego, co Wojtuś je, a za rok przygotuje mu obfite święta bez kazeiny, bez glutenu i bez cukru. Bo po lizakach z choinki był dosłownie szał ciał. Cukier zamieniamy na ksylitol. Ale to nie koniec noworocznych postanowień :)  A w nowym roku życzę sobie i wszystkim innym wytrwałości w tym co ważne, a trudne.

5 komentarzy:

  1. Co stosujecie jako zamiennik mleka? Czy odstawiliscie tez wszystkie produkty mleczne czy tylko mleko? Zastanawiam się nad dietą ale boję się że nie ddamy rady. Pozdrawiam Kaja

    OdpowiedzUsuń
  2. Odstawiliśmy mleko i wszystko co je zawiera. Da się bez niego obejść :) Zamiast tego dla wzbogacenia posiłków używamy bebilon pepti, robię też mleko kokosowe i migdałowe małemu do płatków, naleśników itp. Też się bałam, tylko bardziej o niedobór wapnia, ale ten Wojtek ma idealny. Mleko nie było trudno odstawić, o wiele więcej było problemu z glutenem :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje to takie mleczne zwierzę. Jogurty i sery to podatawa jego żywienia. Wybieram wszystko bez zbednych E i konserwantów ale jednak to mleko. U nas z glutenem byloby łatwiej bo mlody często jada i lubi ryż, kasze jaglna, , ostatnio wprowadziłam kasze quinoa podobno jest bardzo zdrowa. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj, mam pytanie czy ktoś powiedział Ci co może być przyczyną autyzmu u Twoje dziecka? Wiem że nie ma jednej konkretnej przyczyny tylko u każdego może być to coś innego lub może być kilka powiązanych skutków, przyczyn. Np. zagrożona ciąża, przyjmowanie leków, niedotlenienie w czasie ciąży i wiele innych. Czy u Ciebie coś takiego wystąpiło lub coś innego? Jak przebiegała ciąża? Czy w terminie urodziłaś?
    Pozdrawiam W.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Światowa wiedza na temat przyczyn autyzmu jest na poziomie "może". A to nie jest odpowiedź tylko gdybanie. Moja ciąża była typowa, dbałam o siebie, urodziłam w terminie, dziecię zdrowe, grzeczne. Wiesz, w naszym życiu działo się wiele rzeczy, ale żadna z nich nie mogła mieć aż tak wielkiego wpływu na Wojtka żeby spowodować u niego autyzm. Myślałam o tym kiedyś, ale to było jak szukanie dziury w całym i na siłę szukanie winnego, a to nic dobrego. Teraz zastanawiam się co Wojtkowi przeszkadza w lepszym funkcjonowaniu i z tym walczę. Chyba nie ma recepty na zdrowe dziecko, jeśli o to pytasz. Pozdrawiam :)

      Usuń