sobota, 20 kwietnia 2013

Wiosna przyszła

Piszę z lekkim opóźnieniem
Tak się dobrze bawię :)
bo teraz znów chłodniej, ale grunt, że Wojtuś może sobie pohasać na podwórku. Choróbsko już przeszło. Po kilku dniach makaronowej diety Wojti znów zaczął normalnie jeść i to go od razu postawiło na nogi.
Po długiej zimie, zaspach do kolan, musieliśmy na nowo przyzwyczajać Wojtka do trawiastego podłoża. Za nic nie dał się postawić na ziemi, uczepił się mnie jak małpka i koniec. Jakbym nie na trawę lecz na lawę chciała go postawić. Ale małymi kroczkami... Na drugi dzień już ustał sam, a trzeciego już biegał ile sił. Teraz nie mogę do do domu zaciągnąć, bo płacze i ciąga za klamkę.
Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, że to było jakieś autystyczne dziwactwo Wojtusia. Jednak jestem przeciwniczką rozpatrywania wszystkiego przez pryzmat autyzmu. Dziecko to nadal dziecko i po dłuższym namyśle doszliśmy z Małżonkiem do wniosku, że pewnie bał się, że skoczy na niego szczeniak, którego mieliśmy przez pewien czas, a którego Wojtuś się bał. A bał się właśnie dlatego, że na niego skakał i od razu na jego widok wspinał się na ręce.


1 komentarz: