Tak się dobrze bawię :) |
Po długiej zimie, zaspach do kolan, musieliśmy na nowo przyzwyczajać Wojtka do trawiastego podłoża. Za nic nie dał się postawić na ziemi, uczepił się mnie jak małpka i koniec. Jakbym nie na trawę lecz na lawę chciała go postawić. Ale małymi kroczkami... Na drugi dzień już ustał sam, a trzeciego już biegał ile sił. Teraz nie mogę do do domu zaciągnąć, bo płacze i ciąga za klamkę.
Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, że to było jakieś autystyczne dziwactwo Wojtusia. Jednak jestem przeciwniczką rozpatrywania wszystkiego przez pryzmat autyzmu. Dziecko to nadal dziecko i po dłuższym namyśle doszliśmy z Małżonkiem do wniosku, że pewnie bał się, że skoczy na niego szczeniak, którego mieliśmy przez pewien czas, a którego Wojtuś się bał. A bał się właśnie dlatego, że na niego skakał i od razu na jego widok wspinał się na ręce.
Śliczny Maluszek
OdpowiedzUsuń