czwartek, 12 września 2013

Mamy małego przedszkolaka!

Hmm... Gdzie ja jestem?
Tak tak, to właśnie nasze wielkie WOW o którym wolałam nie pisać, póki nie będziemy pewni czy w ogóle nasze plany wypalą. Ale teraz możemy powiedzieć z dumą :) Mamy małego przedszkolaczka! 
Dwa miesiące temu postanowiliśmy posłuchać rad naszych terapeutek i spróbować przygody z przedszkolem. Decyzja ta kosztowała nas wiele godzin rozmyślań i sporo nerwów. Ale pozytywów było zdecydowanie więcej więc zaczęliśmy szukać Wojtusiowi miejsca w przedszkolu. Na państwowe nie mamy szans. Pozostały nam prywatne i po kilku telefonach prawie się poddałam. Wszędzie brak miejsc, a nawet nie zdążyłam wspomnieć o autyzmie... Ale w końcu trafiłam na przedszkole w sąsiedniej miejscowości.
Jestem pierwszy, cała sala dla mnie :)
Nowy oddział, kameralna grupa, dobry dojazd i brak oporów przed przyjęciem Wojcieszka :) Na razie na okres próbny, bo to jak mały zareaguje to jedna wielka zagadka. To zupełnie nowe doświadczenie w jego życiu. No i tradycyjnie już, zaskoczył nas pozytywnie :) Jesteśmy już po 3 dniach oswajania się z nowym miejscem, dziećmi i ciociami, a Wojtiemu idzie coraz lepiej. Już ustawia się z dziećmi w pociąg do mycia rączek, zjada swoje bezglutenowe i bezmleczne drugie śniadanko przy stoliku, siedzi w
kółeczku. Mamy już pierwszy malunek na lodówce (tak, Wojti wziął kredkę do ręki i bazgrał!) i pierwszą naklejkę z zajęć angielskiego :) :) :)  Chociaż pękam z dumy to wiem, że wiele rzeczy pozostaje jeszcze do wypracowania. Na przykład nieodparta pokusa zwalania zabawkowej zastawy w półek i klocków z pudełek. Wojti funduje sobie taki klockowy deszczyk. Trudno mu usiedzieć dłużej w jednym miejscu. Mimo, że jest wśród dzieci bardzo się izoluje. Na szczęście wszyscy są zgodni co do tego, że mały potrzebuje asystenta i są już ku temu czynione pierwsze kroki. Póki co asystentem jestem ja a przy okazji nową ciocią dzieciaków. Ah no i Wojti zaliczył też pierwsze poprzedszkolne przeziębienie, ale cóż się dziwić aura nie dopisuje.
Cieszy nas, że wszystko zaczęło się tak spokojnie i bez większych problemów, że Wojtuś chętnie wchodzi do sali. To najlepszy początek jaki mogłam sobie wymarzyć. Co będzie później czas pokaże. Póki co cieszymy się z Wojcieszkowych sukcesów :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz