W czwartek byliśmy z Wojtusiem u dentysty. To była jego pierwsza wizyta :) Na ten przegląd nie jechaliśmy jednak z nastawieniem CZY ma jakieś ubytki, ale ILE ich jest i jak poważne... Bo Wojciech ostatnim czasem coś za bardzo marudził i palce do buzi władał problem zębowy sugerując. W gabinecie wsiadł na fotel, buźkę otworzył, (co wcześniej ćwiczyliśmy :)), dał sobie pięknie obejrzeć wszystkie ząbki. Zaszła jednak potrzeba psiknięcia powietrzem na zęby. I w tym momencie Wojtkowi skończył się limit cierpliwości i zacisnął zęby na palcach dentystki. Mam nadzieję, że to nie było mocno... Ale najważniejsze, że ząbki obejrzane i wiemy co się dzieje. Zła wiadomość jest taka, że Wojciech ma 6 ubytków, a dobra jest taka, że są one niewielkie i nie powinny go boleć. Następna zła jest taka, że nadają się jedynie do leczenia tradycyjnego, kolejna zła, że musi to być leczenie w narkozie. Nie mamy co liczyć, że Wojti wytrzyma całe leczenie na fotelu z otwartą buzią, bo to tak jakby liczyć, że jutro wstanie i spyta "Mamo, co na śniadanie?". Szczerze mówiąc to spodziewałam się tego. Nie chce fundować małemu takiej traumy, bólu i strachu. Zdrowemu dziecku ciężko wytłumaczyć, że trzeba powiercić w zębie.... Choć narkoza też jest obciążeniem, ale jestem pewna, że dentysta na spokojnie wyleczy małemu ząbki, a nie na szybko i w stresie bo może to się jeszcze gorzej skończyć. Wojtkowy Tata wie co to znaczy źle wyleczony ząb, albo inaczej, jak to boli! Tak więc czekamy na termin w CZD albo w Uśmiechu Dziecka.
Idą dobre zmiany ale w przykrych okolicznościach. Mowa o podniesieniu zasiłków dla rodziców dzieci niepełnosprawnych. Nie mamy TVizji, więc nie oglądam na żywo co się dzieje w sejmie, jedynie wspieram się internetem. Ale takim dodatkiem do artykułów w necie są komentarze. A te czasem są tak żenujące, że chciałabym poznać tych którzy je pisali. Sama osobiście w tym momencie życia nie wiem co te matki przechodzą. Chociaż wiem, że za kilkanaście lat mogę być w takiej samej sytuacji, więc szanuję to, że poszły walczyć o podniesienie świadczeń. Moje dziecko jest jeszcze małe, ja mam jeszcze energię, chęci i wolę walki o jego zdrowie. Żyjemy z jednej pensji i zasiłku. Przy czym u nas podział jest łatwy. Pół wypłaty na opłaty, pół na życie, wszystkie zasiłki na rehabilitację. I jakoś od 1 do 1 nasze życie się toczy, raz starcza a raz nie. Ogromnym wsparciem jest dla nas 1%, mamy na pomoce, lekarzy, leki, turnusy. Ale wszystko z umiarem. Do tego jeszcze trochę grosza wpadnie z aukcji internetowych. Ale są rodzice w dużo gorszej sytuacji, z ciężej chorymi dziećmi. Są tacy którzy żyją jedynie z zasiłku. I nie wiem jak oni sobie radzą, bo wiem jakie koszta pociąga za sobą chore dziecko.
Każdy, kto obrzuca błotem takich ludzi powinien się zwyczajnie wstydzić.
Masz racje, że dziecko nie spędzi tyle czasu z otwartą buzią. Jednak taka wizyta jest nieunikniona. Jak nie zrobicie tego teraz, to później będzie jeszcze większy problem.
OdpowiedzUsuń