wtorek, 6 maja 2014

Katarzynka

Przyszła wiosna. Nacieszyła nas pięknym słońcem i ciepełkiem pozwalając wynieść latorośli wszystkie podwórkowe zabawki z garażu. Pozwoliła też się nimi cieszyć kilka dni. Wojciech na nowo odkrywa swoje podwórko (bo się trochę zmieniło:), na nowo odkrywa swoje zabawki i sprawia nam radość faktem iż w ogóle się nimi interesuje (w tamtym roku interesował się bieganiem). Nawet muszę wspomnieć, że pomagał przy składaniu domku, pomagał nosić ścianki, uważnie trzymał torebkę ze śrubami a większość nawet mi podał :) Z okazji święta Wojciecha była też rodzinna zrzuta na nową atrakcję, trampolinę. Pomysł absolutnie w 100% trafiony. Wojti ma już pozytywne doświadczenie z trampoliną w przedszkolu, w której się wręcz zakochał. Więc cóż innego mógł dostać.
Wiosna wiosną, a mi się ciągle jesienią wydaje, bo mamy powtórkę z rozrywki, nieprzemijalny katar. Wojti katar przywiózł z gór. Z resztą widać na zdjęciach, że trochę brykał. Odkąd wróciliśmy, mimo leczenia, nie przechodzi. A przecież nie można faszerować kroplami, syropami dziecka non stop. I znów apteczka zamiast maleć ciągle powiększa się o nowe egzemplarze leków ledwo napoczętych... Jeszcze w tym tygodniu zrobimy Wojtkowi testy alergiczne. Jeśli w nich nic nie wyjdzie to będę drążyć dalej. Mały nie może się tak męczyć, słabo je, słabo śpi, jest bardziej drażliwy. No w końcu dość tego. Eh... padam.


2 komentarze:

  1. Sprawdźcie migdałki boczne, u nas tu tkwi problem. Katar, zatkany nos mamy wpisany w kalendarz raz na 3 tygodnie. A wszystko za sprawą przerośniętych migdałków bocznych.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mały też miał przerośnięte migdałki ale nie na tyle by je wyciąć, obkurczyliśmy je farmakologicznie i na ostatniej kontroli były idealne... A i tak się katarzy. Tyle że już nie mamy problemów z anginą.

    OdpowiedzUsuń