czwartek, 2 października 2014

Ciastolina

Bóg wie, ile razy przysiadałam do tej notki.

Skutek tego taki, że z nowinkami jestem mocno do tyłu. Ale nie wszystko na raz :)

Wojtek ponad tydzień temu mocno się uruchomił. Szaleństwo absolutne w niego wstąpiło, fruwał po suficie, tarzał się po podłodze, śmiech i złość na przemian. Do tego niewłaściwa ekspresja emocji. Za dużo bodźców, za dużo mleka. Trzeba to było jakoś okiełznać, więc mocno pilnowaliśmy tego co je. Zrobiliśmy sobie też małą przerwę od przedszkola i Mały został 3 dni ekstra w domu. W międzyczasie kombinowałam czym tu dziecię zainteresować, żeby nie miotał się tak bez celu. Ale otóż jest pytanie: czym typowym zainteresować autystyka??? Ale mam ten dryg, że zawsze trafię! :) Postawiłam na ciastolinę. Przeszperałam używane zestawy akcesoriów, wyciskarek foremek itd itp i udało mi się kupić całkiem sensowny zestaw za małe pieniądze. W międzyczasie w Wojtkowej Sensorynce ciotki zaczęły produkować domową ciastolinę na zajęcia dla dzieciaków. Dostałam przepis i następnego dnia Wojciech już kroił kopytka ze swojego ciasta. Ale jak to ja musiałam przekombinować w przepisie i nasza ciastolina jakoś się rozrzedziła. Wojti się co prawda bawił ale co chwila chciał wycierać ręce jak zostawały mu na nich jakieś bobki. Zawiesiliśmy zabawę na kilka dni. Przyszedł nam zestaw akcesoriów, wydziergałam drugi raz ciasto i wyszła idealna! Wojti podłapał o co chodzi, a zabawa może go wciągnąć nawet na godzinę. Ćwiczy rączki i trochę się wyżyje ściskając tą masę

.  

1 komentarz: