środa, 7 stycznia 2015

Pierwsze takie święta, piękny nowy rok

Te święta wspominać będę ma prawdę przyjemnie. To nasze pierwsze "normalne", rodzinne, tradycyjne, polskie święta. W poprzednich latach udawało nam się jakoś przemknąć przez ten okres bez specjalnych przygotowań. Bo cóż tu piec i gotować jak obie nasze rodziny napchają nam do lodówki świątecznych przysmaków. Z wielką pompą nie było. Bardziej minimalizm. Za to w tym roku udało się nam zrobić wszystko jak należy. Były duże porządki, duże zakupy, domowe pieczenie (u Męża w pracy), klejenie pierogów w ilościach hurtowych, żywa choinka, piękna, pachnąca. Tak piękna, że Małżonek zażyczył sobie sam ją ubrać. Ja się poddałam po światełkach, a Wojciech wziął na siebie najcięższe zadanie bombek zdejmowanie. Święta mieliśmy bardzo spokojne.
Wypadało by podsumować cały rok, ale moje myśli krążą jedynie wokół tej jesieni. Mimo, że Wojciech przez cały rok czynił drobne postępy idąc do przodu maleńkimi kroczkami, to tej jesieni zrobił dwa ogromne kroki. Cały rok udoskonalał się w czynnościach samoobsługowych, coraz lepiej operuje widelcem, coraz mniej spada mu z łyżki, próbuje się sam ubierać i rozbierać, poznaje rozumienie coraz większej ilości słów i codziennie nas zaskakuje swoją błyskotliwością. W 2014 roku Wojtuś był badany dwoma różnymi testami psychologicznymi i oba te testy wykazały, że jest dzieckiem w normie intelektualnej. Jego rokowania są zatem dobre. Ale najważniejsze jest dla nas to, że <ta dam!> w listopadzie zaczął naśladować. Naśladuje gesty, czynności i całe ciągi. Powtarza na prośbę zaprezentowaną czynność, potrafi wykonać gesty do piosenek. Widok Wojcieszka migającego znaki makatona do piosenki "Praczka"? bezcenny! :) Drugi Wojciechowy postęp <ta dam!> zna samogłoski! Na prośbę powtórzy i przeczyta! Nie jak wcześniej, gdzie długie minuty walczyliśmy "powiedz A, A powiedz no powiedz A..." na co Wojciech po szlochach i zgrzytaniu zębami wydobył z siebie jakiś gardłowy odgłos nieee... Teraz mamy piękne A, U, I, O trochę przypomina U, jeszcze średnio wychodzi E i Y ale cóż tu dużo mówić :) Cieszymy się jak cholera. Kolejny MAGICZNY widok to Wojciech gający na tablecie w grę rozsypankę wyrazową, ciągnąc paluszkiem literkę A na swoje miejsce gada sobie pod nosem A a A A.
To najcudowniejsze prezenty jakie mogłam sobie wymarzyć na te święta.

3 komentarze:

  1. Brawo Wojtusiu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Długo nie ma wpisu, zaraz będzie miesiąc:) mamy nadzieję że nic się nie dzieje złego w Wojtusiowym świecie;)

    OdpowiedzUsuń