piątek, 4 września 2015

Koniec wakacji

     Te wakacje były wyjątkowe pod każdym względem. Wojtuś miał wakacje od przedszkola, mama od terapii a mimo to osiągnęliśmy wielki sukces. Poza tym całe dwa miesiące żyliśmy w oczekiwaniu na zabieg usunięcia migdałków.
     Wojti nie pojawił się już w swoim starym przedszkolu. Za dużo nerwów kosztowało go przyzwyczajanie się od nowa, więc po zabraniu rzeczy małego więcej się tam nie pojawiliśmy. W domu też się zbytnio nie przemęczaliśmy, bo zaliczyłam kryzys, wypalenie. W każdym razie ja też potrzebowałam przerwy od terapii, autyzmu i tej hmm... walki. Odpust zupełny.
Na wczasy wyjechaliśmy w to samo miejsce co rok temu. Okolice Bełchatowa z widokiem na kominy elektrowni. Na promocji z grupona :) A co najważniejsze Wojtek się tam świetnie bawi a i my mamy szansę wypocząć.

     Im bliżej końca wakacji, tym więcej stresów i nerwów. Jakby wszystko na złość i wszystko na raz.
Pierwszym stresem był trening czystości. Podwójne siły (ja i moja mama) a zero efektu. Ostatecznie kilka dni po zakończeniu treningu Wojti zrobił SIKU NA NOCNIK :D
Mieliśmy też dużo zamieszania z przyjęciem Wojtka do przedszkola typu "nie może, może" oraz z dokumentacją ku temu potrzebną typu "na ostatnią chwilę". A dziś listonoszka dostarczyła nam skierowanie do przedszkola specjalnego, czyli tego stresu rozdział zamknięty.
No i dzień 28 sierpnia, wycinanie migdałków ale nie wiem jak to ująć w kilku zdaniach. Może zwyczajnie, że Wojtek dobrze się czuje :)

A teraz ta dam... czekamy na 7 września - pierwszy dzień w nowym przedszkolu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz